Za około tydzień będę mieć ten film w swojej kolekcji. Co ogromnie mnie cieszy, bo to oznacza, że w końcu go obejrzę Jestem niemal przekonana - jakie "niemal"!? JESTEM przekonana, że wspólny projekt takich nazwisk jak Cave, Hillcoat, Winstone, Watson, Hurt musi być co najmniej dobry, a przeczuwam (szczególnie po przeczytaniu kilku recenzji negatywnych, że przemoc itp), że jest nawet świetny. Znając szczególny typ wrażliwości Cave'a spodziewam się makabrycznego, w pewnym sensie zmysłowo ukazanego świata nie zawsze jednoznacznych moralnie postaci, lecz jednak często motherfuckerów, a przemoc w każdej ilości będzie pewnie w pełni uzasadniona artystycznie. Plus muzyka oczywiście. I can't wait!
Rzecz jasna, wpisujcie swoje refleksje, oczekiwania itp, dotyczące filmu.
ZWIASTUN THE PROPOSITION
OFICJALNA STRONA FILMU
Offline
No i obejrzałam.. Ostatnim filmem, który zrobił na mnie tak wstrząsające wrażenie był chyba "Nil By Mouth" Oldmana. Ale "The Proposition" to zupełnie inna kategoria, inny rodzaj wstrząsu. Przede wszystkim caveowski klimat. Oglądając trudno uwolnić się od uczucia duszności, mroczności i nierealności. Choć właściwie okrucieństwo i śmierć pokazane są bardzo realistycznie. Sposób, w jaki sfilmowana została Australia - piękny, pozostaje w pamięci. Jednak jest to raczej surowe piękno. Świetnie zarysowane kontrasty społeczne, przy jednoczesnym braku kontrastów moralnych. Dość symboliczne wydało mi się przedstawienie czerni i bieli - odniesienie rasowe oraz nawiązanie do darwinowskiej teorii ewolucji - zwłaszcza motyw ancestralny. Zatem nie różnimy się tak naprawdę niczym. U podstaw jesteśmy tym samym kawałkiem brudu człowieczego. Nikt nie jest czystym złem ani czystym dobrem. Każdemu dano sumienie i pozostawiono wolny wybór w zakresie moralnych decyzji. Sumienie bywa przekleństwem, ponieważ nie możemy uwolnić się od bycia niedoskonałymi i nie możemy wyjść poza siebie, aby widzieć obiektywną prawdę ani być obiektywnymi sędziami. Jesteśmy moralnie niejednoznaczni, i choć chcielibyśmy osądzać, jesteśmy na to zbyt ludzcy, zbyt mali. Trochę niejasna jest dla mnie postać Charliego. Kim jest Charlie? Jaki jest jego status? Przecież nie może być Nadczłowiekiem, choć niektóre sceny mogłyby na to wskazywać. Przyjmuję interpretację taką, że wybrał pewną drogę, ale sam nie wie, i nikt nie wie, czy jest to droga właściwa. Czy po tym co uczynił, sumienie go nie zamęczy? Nie wiem. W pewnym sensie stał się tym, z czym chciał walczyć.
Kolejne kwestie - muzyka i aktorstwo. Muzyka - Nick i Ellis - doskonałe tło dla tej dziwnej poetyki. The Rider - utwór przepiękny. Natomiast aktorstwo - za komentarz wystarczą chyba nazwiska: Guy Pearce, Ray Winstone, Danny Huston, Emily Watson, John Hurt. Ponadto uważam, że ogromny ładunek brutalności w filmie (tak chętnie krytykowany) jest artystycznie w pełni uzasadniony. Całość naprawdę wartościowa.
Offline